Jak przetrwać zimę w Australii.

Jeśli interesujesz się Australia poza-widokówkową, to wiesz, że mamy tu zimę. Są miejsca ze śniegiem i temperaturami minusowymi. Ala ja nie o tym. W Południowej Australii (bo za ten rejon mogę ręczyć) w zimie JEST ZIMNO. 

Mieszkanie w różnych krajach nauczyło mnie jednego. Zimno ma różne oblicza. Nie licytuj się czy polskie zimno jest gorsze od afrykańskiego zimna. Jak jest Ci zimno, to znaczy, że JEST ZIMNO i musisz sobie z tym jakoś poradzić. Moje zimno jest dość powszechne, bo w Polsce było mi zimno, w Irlandii było okropnie zimno i w Australii, rzecz jasna, jest mi zimno. Ale chyba w końcu odkryłam sposób na poradzenie sobie z zimą. 

W Australii (tak jak na Wyspach, za co codziennie dziękujemy Anglikom) domy nie są przystosowane do ani zimna, ani gorąca. Domy po prostu są. A rynek dobrze dba o to, żeby nie było Cię stać na zbudowanie "ciepłego domu". Jedynie na co Cię może stać, to płacenie kosmicznych rachunków za prąd (1), który jest jednym z najdroższych na świecie (dziękujemy australijski rządzie za wspaniałą politykę energetyczna ostatniej dekady) i narzekanie (2). Postanowiłam, że mnie nie stać ani na jedno ani na drugie. 

Zatem zmieniliśmy dom, przestaliśmy grzać i przeszliśmy na energię słoneczną. Co to oznacza w praktyce? Dom jest z tektury, ma spore okna zorientowane na słońce i w zimie (a słońce w zimie potrafi przypalić przez szybę) nagrzewa dom do 15 - 20 stopni. W takich warunkach to już można żyć. Zakładam jedynie podwójne skarpetki, rękawiczki bezpalczaste i mój gustowny domowy polar. Żeby poczuć, że w domu było faktycznie ciepło, mam ciepłe ciuchy wyjściowe. Zmienianie ubrań daje Ci poczucie wychodzenia tam, gdzie jest zimniej. Z reguły jest odwrotnie, ale wiecie, psychologia jest ważna i chroni mnie przed nr 2. 

Kiedyś ktoś mi opowiedział zabawną historię, jak to przyleciał do Australii, wszedł do łóżka i z wrzaskiem z niego wyskoczył, bo było tam coś ciepłego i włochatego. Myślał, że to wielki pająk, a to był...termofor. Jeśli odwiedzicie mnie kiedyś zimą, to również zapewniam takie atrakcje. Co więcej, mam specjalny termofor pod polar, co by mi nie przychodziło już do głowy zachodzenia w ciążę. Termofor - żyrafka i piesek, to najlepsi przyjaciele moich dzieci. Śpią też w czapkach i kapciach. Ale to nie dlatego, że jest tak zimno. Po prostu lubią. Na zewnątrz nigdy nie zakładają nic na głowę i latają na bosaka. Widać nadałam trend domowej garderobie. 

Mam mnóstwo sposobów na przetrwanie zimy. Gotuję zupy rozgrzewające, piję wino (zwłaszcza grzaniec znajomi sobie chwalą), zapraszam znajomych, co by nachuchali i wychodzę z domu w cieplejsze miejsca. Najgorzej jak mam dużo pracy na komputerze, ale rozwiązaliśmy ten problem odpowiednią ekspozycja pokoju na słońce. Nie lubię tylko kiedy pada i jest pochmurno. Wtedy jednak doceniam chwile spędzone w samochodzie, a mam ich sporo ostatnio. 

W każdym razie efekt jest taki, że lubimy aktywny tryb życia, jemy zdrowo i jesteśmy aktywni społecznie. Jedyne czego znajomi nie lubią, to jak pytają nas o rachunki. Nie mogą zrozumieć, jak można tak mało płacić! Wczoraj było 20 stopni w domu (!), może niedługo zacznę planować strategię na nadchodzące lato...


Komentarze

Popularne posty